Przyszedłem do tej walki zupełnie nieprzygotowany. Zajęło mi to około siedmiu lub ośmiu prób, ale ją uratowałem.
Wbiegłem na prawą stronę i zakryłem się, a następnie wielokrotnie biegałem w tę iz powrotem po windzie, patrząc prosto w ziemię, kładąc kilka miny przed windą za każdym razem - najpierw miny odłamkowe, potem EMP przy drugim przejeździe, aby zabić bota.
Miałem szczęście na jednym z tych przebiegów i po minach odłamkowych zostało niewielu wrogów i eksplozja robota, którą mogłem zabić ich wszystkich strzałami, zanim zginął Malik.
Tak głupie jak użycie min zbliżeniowych, aby wygrać tę walkę, były wszystkim, co naprawdę miałem - żadnego karabinu snajperskiego, nie pistolet uspokajający, a nie byłem wystarczająco szybki, aby strzały w głowę zrobiły postępy.
Gdybym miał wtedy Typhoon na poziomie 2, prawdopodobnie użyłbym go trzy lub cztery razy z bardzo podobnymi efekty.